Nowe Państwo

IDEE

W Polsce dominuje myślenie niewolnicze

Legudko

Ostatnia pańska książka - "Esej o duszy polskiej" zawiera bardzo pesymistyczne przesłanie. Druga wojna światowa, a zwłaszcza następujące po niej rządy komunistów, zerwały ciągłość naszej zbiorowej tradycji, zniszczyły sferę symboliczną jednoczącą Polaków, przyczyniły się do demoralizacji społeczeństwa i powszechnej amnezji historycznej. W Polsce pokomunistycznej liberalna lewica kontynuuje proces wykorzeniania - szczególnie młodego pokolenia. Czy naród polski jeszcze istnieje?

Naród polski istnieje, choć wykazuje cechy, które nie wzbudzają szczególnego podziwu. To tak, jakby pan zapytał, czy istnieje Kowalski. Istnieje, ale nie bardzo stara się rozwinąć potencjał, który w nim tkwi. Przez dziesięciolecia byliśmy poddawani nie tylko pałowaniu świadomości, jak wyraził się jeden ze znanych polityków, ale także przemocy w sensie dosłownym. W rezultacie z naszą narodową duszą nie jest najlepiej. Nie mamy mocnego poczucia ani kim byliśmy, ani kim jesteśmy, ani co powinniśmy robić w przyszłości.

Kim innym jest Kowalski, a kim innym Kowalski jako świadomy obywatel narodowej wspólnoty. Ten pierwszy istnieje. Co z tym drugim?

W książce napisałem, że jesteśmy narodem nowym. W ogromnej mierze nasza obecna tożsamość wytworzyła się w okresie powojennym. Byliśmy świadomie poddawani procesowi rekonstrukcji i zmiany świadomości indywidualnej i zbiorowej. Zmiany te szły w kierunku destrukcji obyczajów i symboli przeszłości.

Czy i w czym nowy naród jest gorszy od dawnego?

Obawiam się, że jest gorszy. Jesteśmy dzisiaj nijacy. To jest niezmiernie smutne, wydawało się bowiem po 1989 roku, że stanowimy wspaniałą, pełną energii nację, której tylko zły system nie pozwalał się rozwijać. Nadejście wolności miało spowodować u Polaków eksplozję twórczości we wszystkich dziedzinach. Ale tej eksplozji nie było. Przestraszyliśmy się wolności i samodzielności. Dała o sobie znać propaganda komunistów, którzy wmawiali nam, że możemy sprawnie i kreatywnie funkcjonować tylko w wielkiej socjalistycznej rodzinie - ze Związkiem Radzieckim na czele. Po 1989 roku miejsce ZSRR zajęły rozwinięte demokracje europejskie. Pod wpływem propagandy nowych elit większość Polaków uznała, że powinniśmy usytuować się kilka kroków za Zachodem, pilnie go obserwując i naśladując. Przyjęliśmy strategię papugi.

Na czym miałaby polegać wspomniana eksplozja polskości?

We współczesnym świecie narody walczą o dominację i o to, aby zostać zauważonym i docenionym. Polska nie osiągnęła podobnego sukcesu ani w kulturze wysokiej, ani w kulturze masowej, ani w polityce, ani w sporcie. Dominuje u nas miernota imitacyjna. Nie widać specyficznie polskiej inwencji, polskiego wkładu we współczesność.

Po co współczesnemu Polakowi wiedza o kulturze i obyczajach praojców? Czy może ona pomóc w budowaniu nowoczesnych systemów informatycznych? Czy ułatwi modernizację kraju?

Historia Polski i polskie doświadczenie zbiorowe nie zaczęło się w 1945 roku. Kiedyś dokonywaliśmy rzeczy wielkich - wystarczy dokładnie poznać dawne polskie Kresy, aby się o tym przekonać - a motywacje i inspiracje dla tamtych działań nie są sprawą ulotną i bez wartości. W istotnym zakresie mają znaczenie i dzisiaj. Kiedyś byliśmy krajem liczącym się. Przykład kultury kresowej ma znaczenie symboliczne. Dlaczego nie ma w Polsce muzeum Kresów Wschodnich? Dlaczego boimy się wracać do tamtych czasów i tego tematu? Dlaczego choćby w edukacji niemieckiej tak wielki nacisk kładzie się na przeszłe dokonania w kulturze czy nauce, a w Polsce przemilcza wstydliwie osiągnięcia naszych poprzedników? Gdy przed paru laty na wystawie Expo w polskim pawilonie przedstawiono wiele materiałów historycznych i folklorystycznych nawiązujących do naszej dawnej kultury, w polskiej prasie rozpętało się piekło. Zaścianek, horrendum, wstyd, skandal - grzmiały postępowe media. Tymczasem polska wystawa okazała się dużym sukcesem, a nasz pawilon należał do najczęściej odwiedzanych.

Mówiąc potocznie, nie wozi się drewna do lasu. Dobrą promocją może być to co swojskie dla nas, ale dla innych zaskakująco odmienne.

Niestety, w Polsce dominuje myślenie niewolnicze. Przykładem jest nasze szkolnictwo wyższe. Od dwudziestu lat zastanawiamy się nad jego gruntowną reformą. Efekty są takie: nie stawia się pytania, jak stworzyć u nas uniwersytety dobre, ale co zrobić, aby w Polsce były uniwersytety stanowiące kopię amerykańskich. Tak myślą mentalni niewolnicy, którzy bezmyślnie powielają obce wzorce niepasujące do tu i teraz Polski.

Amerykanie produkują większość noblistów. Czy znajomość poezji romantycznej, szlacheckiej anegdoty w stylu "Pamiątek Soplicy", urokliwych dworków na Wileńszczyźnie czy urody dawnego Lwowa zbliży nas do tego wyniku? Czy obniży monstrualne ceny mieszkań, benzyny i żywności?

To jest myślenie krótkodystansowe. Choćbyśmy wybudowali wystarczającą liczbę mieszkań, będą one wciąż dość szpetnymi blokowiskami, w których mieszkać będą nijacy ludzie. Ci ludzie będą tworzyć nijakie, szpetne instytucje, które będą budować kolejne nijakie i pokraczne instytucje, domy czy prawo. I tak w kółko. Społeczeństwo, kultura, polityka, gospodarka to system naczyń połączonych. Imitacja jest strategią jałową, nierozwojową. Jest skazywaniem się na wieczne bycie w ogonie cywilizacji i permanentną frustrację.

Jak połączyć obietnicę wygodniejszego życia z postulatem budowy muzeum Kresów Wschodnich?

Nie interesuje mnie wierne kopiowanie przeszłości, ale krzewienie w społeczeństwie duchowej i materialnej urody, która wynika z pewnej wiedzy i doświadczenia historycznego. Szukam intelektualnych i estetycznych źródeł energii twórczej. Gdzie one są? Powinniśmy odnowić w sobie świadomość wielowiekowego trwania, odnaleźć w przeszłości specyficzne i niepowtarzalne formy inwencji i inspiracji, które nie powinny - a nawet nie mogą - skutkować wiernymi replikami, ale mogą powodować wzrost samodzielności Polaków. Twórcza energia wolnych ludzi czerpiących inspiracje z własnej tradycji może spowodować wzrost zainteresowania Polską na świecie, może skutkować dziełami oryginalnymi i prestiżowo docenionymi. Tego się zrobić nie uda, małpując często najgłupsze wzorce myślowe i estetyczne krajów zachodnich. Ponadto człowiek mający zakorzenienie w przeszłości jest bardziej ostrożny, jeśli chodzi o wszelkie rewolucje artystyczne czy obyczajowe. Zdaje sobie sprawę, że dokonywanie gwałtownych zmian w kulturze jest zabiegiem niebezpiecznym. Ta świadomość redukuje pychę, która niczym się nie przejmuje, wierząc bezgranicznie, że instytucje europejskie zawsze staną w obronie każdego kaprysu czy antytradycjonalistycznego ekscentryzmu. Nie widzę żadnego konfliktu między przeszłością a teraźniejszością i rozwojem. Bo taki konflikt nie istnieje. Dlatego nie jestem konsekwentnym pesymistą. Nadzieja na pełne odrodzenie narodu polskiego nie jest zupełnie bezpodstawna, choć dzisiaj trudno to jeszcze sobie wyobrazić.

Autor: Paweł Paliwoda

Paweł Paliwoda

Pod wpływem propagandy nowych elit większość Polaków uznała, że powinniśmy usytuować się kilka kroków za Zachodem, pilnie go obserwując i naśladując. Przyjęliśmy strategię papugi.

Copyright © by Nowe Państwo Created by agencja reklamowa e-mouse interactive